Wyprawa PARSĘTA i RADEW 2018 

  1. 04 sierpnia.2018 rz. Parsęta. Osówko zwężka Venturiego- Byszyno most 14 km. Startujemy z polany przy kontrowersyjnej ekologicznie i kosztowo tamie w OSÓWKU. Odcinek jest fizycznie dość męczący, ze względu na zwalone w nurcie drzewa i liczne przenoski. Dobrze, że pokonujemy go na lekko. Rzeka ma wysokie brzegi, są odcinki o wartkim nurcie, a płyniemy głównie przez las. Mam wrażenie dzikości rzeki i poczucie zdobywcy czegoś, wcześniej nietkniętego ludzką ręką. Te ok 14 km pokonujemy w 4 godziny. Zaczyna zapadać zmrok. Mamy to szczęście, że na mecie czekają rozstawione już namioty.
     

  2. 05 sierpnia 2018 rz. Parsęta Byszyno -Karlino krzaki z komarami 30 km. Rano przerzucamy samochody do Karlina. Długo szukamy dobrego biwaku na 2-3 dni, a później to już w ogóle biwaku, byle łąki, pola z dojazdem do wody. Trafiamy na urocze krzaki z komarami. Zostawiamy samochody i Bodziowym samochodem wracamy do Byszyna i- kajaki na wodę. Odcinek mniej uciążliwy niż wczoraj, ale nadrobił długością. Coraz częściej słychać głosy, że na początku miało być łatwo.... Z zachodem słońca w końcu lądujemy w naszych krzakach z komarami. Zaczyna padać deszcz, ale tym krwiopijcom to nie przeszkadza. Odciągam odpowiedzi na pytania o jutrzejsze plany- do rana, bo wiem że głód, zmęczenie i bąble po ukąszeniach- to nie są dobrzy doradcy.

  3. 06 sierpnia 2018 dzień przerwy. To czas na przejazd do Mostowa i rozbicie biwaku nad j.Rosnowo. Rano żegnamy Kasię z Agą, które Mateusz odwozi nad morze. My decydujemy się przemieścić nad kompleks 2 jezior zaporowych z lat 20: Rosnowo i Hajka. Znajdujemy w sieci opisy, że jest dużo dogodnych miejsc biwakowych. Ale czy potrafimy je odnaleźć? Dudzik, jak pomysłowy Dobromir z dobranocki: puk, puk, puk... przypomniał sobie, że szwagra żony kolegi teść wspominał jego przyrodniej kuzynce o fajnym miejscu nad jeziorem i chyba było to Rosnowo. Kilka telefonów i ...BINGO. Jedziemy do Rosnowa. Niech żyje Dudzio!. Wspaniałe miejsce, piaszczysta plaża, lasek sosnowy, pomost. Marzenie. Z tej radości, że nie ma komarów, ogłaszamy: dzisiaj dzień odpoczynku.W nocy wraca Mateusz i marudzi do rana przy pomoście. Tajemniczy osobnik o imieniu Marek (dla niepoznaki, że o niego chodzi nazwany Szarawarskim) zwraca uwagę, że niby głośno. (?)

  4. 07 sierpnia 2018 rz. j.Rosnowo, j.Hajka., rz.Radew Mostowo biwak-Białogórzyno 24 km. Etap przyjemny: na początek dwa jeziorka z elementami zjazdu kajakami po trawie ze skarpy korony elektrowni (ok 15 m przewyższenia) do poziomu rzeki Radew. Tu prym wodzi Mateo. Później jeszcze kilkanaście km rzeką. Po drodze 2 przenoski, przy licznych tu, pstrągarniach. Wsparcie logistyczne mamy od Jarka Krawca z firmy Piraci Parsęty, który przewozi 8 osób i sprzęt na biwak do Rosnowa. Dziękujemy. Na ochotnika nad rzeką mają zaczekać Maja, Mateo, Bodzio i Dudzik. Ale nie czekają nad rzeczką tylko idą na piwo i Maję żądli pszczoła w język. Ofiarni ratownicy medyczni, w oczekiwaniu na pogotowie, okładają puchnące gardło Mai od wewnątrz lodami, a od zewnątrz butelkami z zimnym piwem. Zanim dojechałem, aby ich odebrać, dojechało pogotowie, dało zastrzyk i tabletki. "Żyć będzie" - wyrokuje kierowniczka ambulansu. W drodze powrotnej śpiewamy radośnie: "Leży Marian, leży/leży obok szyny..." 

  5. 08 sierpnia 2018 rz.Radew- kładka w lesie - biwak n.j.Rosnowo 11 kmKrótki zwałkowy etap na lekko. Mamy niedosyt. Wieczorem idziemy do baru nad jeziorem na obiad. 

  6. 09 sierpnia 2018 j.Kwiecko elektrownia-rz. Radew kładka w lesie 22 km. Podróż do źródeł Radwi. Wodujemy przy elektrowni szczytowo -pompowej, na polu namiotowym zajętym przez samozwańczego wójta. Po około godzinnym trawersie jeziora Kwicko, przenosimy kajaki na coś, co ma być rzeką. Szczęśliwie, po około 300 m brodzenia i burłaczenia pojawia się więcej wody i możemy wsiąść do kajaków. Radew na tym odcinku wita nas powalonymi pniami drzew i gałęziami w nurcie. Ale- albo jest ich mniej niż na Parsęcie, albo my już nabraliśmy wprawy przy pokonywaniu zwałek.

  7. 10 sierpnia 2018 rz. Wieprza Chudaczewko-Darłówko 29 km. Niestety Parsętą nie można dotrzeć na otwarte morze (nie pozwala na to Kapitanat Portu w Kołobrzegu) Decydujemy się spełnić nasze marzenie, wpłynięcia rzeką bezpośrednio do Bałtyku, przerzucając się na ostatni 30-kilometrowy odcinek rzeki Wieprzy. To jest rzeka. Co ma i nurt i szerokość rzeki. Było też kilka zwałek. Miłe i radosne chwile przeżywamy płynąc tyralierą przez Darłówek. Gapią się gapie. Gra muzyka. Na redzie przycumowane są kutry rybackie i pełnomorskie statki. Atmosfera jest podniosła. Ale coś wisi w powietrzu. Niestety fala na otwartym morzu jest zbyt niebezpieczna. Pewna będzie nasza wywrotka. Widzimy, jak woda przelewa się przez portowy falochron i z bryzgiem białej piany zostawia w ustach sól. Bosman nerwowo macha rękami i krzyczy: "zawracajcie. Możecie przybić tam po lewej jest pochylnia" . Koniec etapu i spływu. Czas pożegnań i powrotów do domu. Rano, z radia dowiadujemy się, że morze zabrało trójkę dzieci.

W spływie wzięło udział 14 osób. Dziękuję Wam wszystkim!!!

pozdrawiam
Kuba Józefiak- KOŃmandor

   :::FOTOrelacja:::